Zaledwie pół roku po historycznym przebiciu bariery 100 tys. USD bitcoin ponownie utrzymuje się na sześciocyfrowym poziomie. W piątkowy wieczór notowania największej kryptowaluty świata oscylowały w okolicach 105 tys. USD, co przy kursie dolara wynoszącym 3,76 zł oznacza wycenę ponad 395 tys. zł za jednego bitcoina.
W styczniu 2025 r. cena BTC przekroczyła 112 tys. USD, po czym przyszła korekta sięgająca 75 tys. USD. Maj przyniósł jednak gwałtowny powrót popytu: 8 maja kryptowaluta znów przebiła psychologiczny poziom 100 tys. USD, a w końcówce miesiąca ustanowiła lokalny szczyt 112 tys. USD.
Ostatnie dni to klasyczna konsolidacja; w piątek 6 czerwca zawirowania polityczne z udziałem Donalda Trumpa i Elona Muska zepchnęły kurs chwilowo pod 101 tys. USD, by dziś odbić powyżej 105 tys. USD.
Czy 100 tys. USD to nowa podłoga?
Adrian Fritz z 21Shares uważa, że granica 100 tys. USD „nie jest jeszcze w pełni potwierdzonym wsparciem”, ale coraz częściej pełni rolę rynkowej podłogi. Z technicznego punktu widzenia bitcoin przebił wszystkie kluczowe średnie kroczące, a rosnące napływy do fizycznie zabezpieczonych ETP-ów sygnalizują instytucjonalny apetyt na aktywo deflacyjne.
Jeszcze w lutym Geoffrey Kendrick prognozował szczyt cyklu przy 120 tys. USD na przełomie II i III kwartału. W mailu do klientów z 8 maja analityk przeprosił, że… zaniżył oczekiwania. Jego aktualny scenariusz bazowy zakłada 200 tys. USD do końca roku, napędzane rekordowymi napływami do amerykańskich ETF-ów spotowych oraz strategicznym „ucieczkowym” kapitałem z rynku obligacji.
Fundstrat i Bitfinex patrzą jeszcze wyżej
Tom Lee z Fundstrat Global Advisors widzi przestrzeń nawet do 250 tys. USD do grudnia, wskazując na „ekspansję globalnej płynności” i historycznie skrajny niedobór podaży po halvingu z kwietnia 2024 r. Z kolei zespół analityków Bitfinex uważa, że przy utrzymaniu wsparcia 105 tys. USD rynek może testować 120–125 tys. USD już w wakacje, a 150–200 tys. USD pozostaje realne w ramach obecnego cyklu.
ARK Invest w kwietniowym raporcie „Big Ideas 2025” podniosła swój byczy scenariusz na 2030 r. do 2,4 mln USD, a w wariancie bazowym widzi bitcoina po 1,2 mln USD. Choć to horyzont dalszy niż obecny cykl, rosnąca adopcja instytucjonalna i wyczerpująca się podaż w obiegu tworzą – zdaniem Cathie Wood – „najsilniejszy fundamentalnie rynek w historii aktywów cyfrowych”.
Co to znaczy dla inwestora znad Wisły?
Przy cenie 100 tys. USD jeden BTC wart jest już blisko 400 tys. zł – więcej niż średni wkład własny do mieszkania w Warszawie. W kwietniu, gdy bitcoin odbił z 84 tys. USD do 94 tys. USD, analitycy XTB zwracali uwagę, że popyt instytucjonalny zbiega się z łagodniejszą retoryką Waszyngtonu wobec taryf celnych i kryptowalut, co dodatkowo wzmacnia sentyment ryzykowny.
Jednocześnie Komisja Nadzoru Finansowego przypomina, że rynek kryptoaktywów w Polsce nie jest regulowany ani nadzorowany, a NBP podkreśla, iż bitcoin nie jest prawnym środkiem płatniczym. Oznacza to brak ochrony kapitału z tytułu gwarancji bankowych i ryzyko gwałtownych wahań wartości.
Kluczowym zagrożeniem pozostaje globalna zmienność makro: jeśli inflacja w USA ponownie przyspieszy, Rezerwa Federalna może opóźnić luzowanie polityki, schładzając apetyt na „ryzykowne” aktywa i testując wsparcie 100 tys. USD.
Analitycy Morningstar zwracają również uwagę na możliwość wymuszonej sprzedaży pozycji przez spółki publiczne posiadające duże portfele BTC w bilansach, co przy ograniczonej płynności rynku może spotęgować obsunięcia cenowe.
Wnioski
Granica 100 tys. USD, która do niedawna wydawała się odległym celem, dziś coraz częściej pełni rolę trampoliny dla kolejnych rajdów cenowych. Prognozy od 120 tys. USD do 250 tys. USD w 2025 r. i nawet wielomilionowe wyceny w dalszej perspektywie bazują na tym samym motywie: ograniczonej podaży, instytucjonalnym popycie i narracji o bitcoinie jako nadsuwerennej alternatywie dla długu publicznego.
Polski inwestor, zanim zamieni złotówki na satoshi, powinien jednak pamiętać, że skala potencjalnych zysków idzie w parze z ryzykiem utraty kapitału. Niezależnie od medialnych rekordów, decyzja o wejściu na rynek powinna być poprzedzona własną analizą, a nie wyłącznie lekturą nawet najbardziej efektownych prognoz.