Czy Europie grozi stagflacja? Gospodarka jest ospała, ale zaczyna się budzić

Czy Europie grozi stagflacja? Gospodarka jest ospała, ale zaczyna się budzić Czy Europie grozi stagflacja? Gospodarka jest ospała, ale zaczyna się budzić

Termin „stagflacja” powstał w latach 70. i opisuje rzadkie, lecz wyjątkowo groźne połączenie trzech zjawisk: utrzymującej się wysokiej inflacji, anemicznego lub zerowego wzrostu gospodarczego oraz rosnącego bezrobocia.

W standardowym cyklu koniunkturalnym inflacja i bezrobocie poruszają się w przeciwnych kierunkach, co pozwala bankom centralnym równoważyć gospodarkę podwyżkami lub obniżkami stóp procentowych. Stagflacja unieważnia ten mechanizm, bo walka z inflacją przez podnoszenie stóp tłumi popyt, a stymulowanie wzrostu przez poluzowanie polityki pieniężnej podsyca ceny.

Sprawdź też: Jak w 2025 r. efektywnie oszczędzać na emeryturę

REKLAMA

Dzisiejsza makroekonomia strefy euro

Wiosenna prognoza Komisji Europejskiej zakłada, że PKB strefy euro wzrośnie w 2025 r. jedynie o 0,9 proc., czyli utrzyma tempo z 2024 r. Inflacja ma jednocześnie spaść do średnio 2,1 proc., a bezrobocie ustabilizować się poniżej 6,5 proc. — rekordowo nisko w historii unii walutowej.

Najnowsze projekcje ECB z marca przewidują podobnie: realny wzrost 0,9 proc. i HICP 2,3 proc. w 2025 r. Wstępny odczyt Eurostatu za maj pokazał nawet spadek inflacji do 1,9 proc., czyli poniżej celu banku centralnego. Te liczby nie spełniają statystycznej definicji stagflacji, bo gospodarka — choć ospała — wciąż rośnie, a ceny wyhamowują.

Spowolnienie widoczne w przemysłowych PMI oraz rewizja w dół prognoz wynikają przede wszystkim z narastającej wojny handlowej. Seria ceł ogłoszonych przez administrację USA, w pewnych kategoriach to już 145 proc. na import z Chin, zwiększa koszty produkcji w całym łańcuchu dostaw i obniża zaufanie firm do inwestowania.

ECB ostrzega, że w takim scenariuszu nawet obecne postępy w dezinflacji mogą się odwrócić, bo szok podażowy podbije ceny, a jednocześnie obciąży eksport i inwestycje. W języku ekonomicznym jest to klasyczny mechanizm prowadzący do stagflacji: wzrost kosztów (cost-push inflation) przy jednoczesnym hamowaniu popytu.

Ocena prawdopodobieństwa

Biorąc pod uwagę oficjalne projekcje, zarówno Komisji, jak i ECB, bazowym scenariuszem na lata 2025-2026 pozostaje umiarkowane ożywienie wspierane realnym wzrostem płac i łagodniejszą polityką monetarną.

Rynek pracy wciąż jest napięty, co nie pozwala bezrobociu wzrosnąć do poziomów kojarzonych z okresem stagflacyjnym. Stagflacja nie jest więc stanem bieżącym — to raczej ryzyko, które może się zmaterializować, jeśli kumulacja ceł i kolejne wstrząsy podażowe (energia, klimat) ponownie rozpędzą inflację — a to wszystko przy zerowej dynamice PKB.

A jakie są implikacje dla Polski? Polska gospodarka w 2025 r. wyróżnia się na tle Europy. NBP ocenia wzrost na 3,7 proc., ale inflację CPI wciąż na 4,9 proc. Dzięki silnemu rynkowi pracy i konsumpcji krajowej ekportowa zależność od słabej koniunktury w Eurolandzie jest mniejsza, lecz ewentualny powrót importowanej presji cenowej, choćby przez droższe półprodukty z Azji, mógłby przeciągnąć wysoką inflację w czasie.

Polska nie spełnia kryterium stagnacji, ale balansuje na granicy jego pierwszego komponentu (wysokich cen), dlatego inwestorzy i kredytobiorcy powinni monitorować tempo cięcia stóp przez ECB oraz NBP (w przypadku naszej waluty), co amortyzuje koszty importu.

Czytaj też: Czy inflacja znów przyspieszy? „NBP nie może spieszyć się z dalszym luzowaniem polityki pieniężnej”

Wnioski

Europa jeszcze nie musi obawiać się stagflacji, lecz ryzyko istnieje. Zwłaszcza w środowisku protekcjonizmu handlowego i geopolitycznych szoków podażowych.

Jest dziś konieczność zachowania elastyczności. Polityka pieniężna musi pozostać czujna na ewentualny powrót presji cenowej, a fiskalna — powina być skupiona na inwestycjach podnoszących produktywność.

Inwestorzy powinni z kolei przygotować portfele na scenariusz, w którym wzrost jest słaby, a inflacja przestaje spadać, bo tylko wtedy termin „stagflacja” z teorii przechodzi do realnych wycen aktywów.

REKLAMA