MBA kontra algorytmy AI. „Najbliższe lata będą z pewnością wymagające” [WYWIAD]

Dr hab. Marcin Jędrzejczyk, prof. UEK i dyrektor KSB UEK Dr hab. Marcin Jędrzejczyk, prof. UEK i dyrektor KSB UEK

W czasach, gdy AI automatyzuje procesy i błyskawicznie przetwarza dane, wartość menedżera wcale nie maleje. Prof. Marcin Jędrzejczyk z Krakowskiej Szkoły Biznesu Uniwersytetu Ekonomicznego (KSB UEK) przekonuje, że to właśnie człowiek bierze odpowiedzialność za decyzje, etykę i kierunek rozwoju firm, a dobre programy MBA – projektowane z biznesem i oparte na praktyce – są dziś przepustką do świadomego przywództwa. W rozmowie tłumaczy, jak uczelnie zmieniają programy pod rozwój technologii, obala mity o MBA i pokazuje, jakie kompetencje będą niezwykle ważne w najbliższych latach.

Grzegorz Kubera, Business Growth Review: Świat zmienia się w superszybkim tempie ze względu na technologie, a przede wszystkim sztuczną inteligencję. To rodzi dwie obawy. Po pierwsze, że po kilku latach nauki zdobyta wiedza okaże się nieaktualna. Po drugie — że nawet jeśli zainwestujemy czas i pieniądze w rozwój, to i tak możemy zostać zastąpieni przez automaty lub systemy oparte na AI. Coraz częściej słychać też głosy, że w dzisiejszych realiach bardziej opłaca się być hydraulikiem niż menedżerem. Czy zatem warto inwestować w rozwój MBA?

Dr hab. Marcin Jędrzejczyk, prof. UEK i dyrektor KSB UEK: To bardzo dobre pytanie, a odpowiedź – przynajmniej dla mnie – jest oczywista. W czasach rozwoju sztucznej inteligencji i gwałtownego postępu technologicznego to właśnie czynnik ludzki nabiera coraz większego znaczenia. Potrzebujemy jeszcze więcej kompetencji, by właściwie korzystać z nowych narzędzi, a tych nie powinniśmy się obawiać. Wręcz przeciwnie – rozwój AI wzmacnia potrzebę kształcenia odpowiedzialnych menedżerów, bo to właśnie na nich będzie spoczywać odpowiedzialność za zarządzanie organizacjami, w których część funkcji przejmą systemy automatyczne.

Czyli potrzebujemy MBA, aby lepiej zarządzać w świecie opanowanym przez technologie?

Z perspektywy edukacji menedżerskiej pojawienie się AI to bardzo pozytywny sygnał. Warto inwestować w siebie, w rozwój wiedzy i własny kapitał ludzki – szczególnie poprzez studia MBA. Widać wyraźnie, że tradycyjne studia magisterskie tracą na znaczeniu na rzecz programów specjalistycznych, tworzonych we współpracy z biznesem i ukierunkowanych na praktyczne przygotowanie do roli menedżera. To trend globalny, nie tylko polski. W tego typu studiach kluczowe miejsce zajmuje rozwój kompetencji menedżerskich, przywódczych i miękkich – umiejętności, które są dziś równie ważne jak wiedza techniczna.

Koncepcja uczenia się przez całe życie, tak zwanego kształcenia ustawicznego, pozostaje w pełni aktualna. Najlepszą inwestycją jest inwestycja w siebie – w wiedzę, rozwój i relacje. To właśnie te kontakty, które nawiązują uczestnicy programów MBA, często okazują się bezcenne. Wielu absolwentów podkreśla, że dzięki nim lepiej zrozumieli biznes, rozwinęli swoje firmy i zyskali trwałe relacje zawodowe. Dlatego w dzisiejszym świecie nie tylko warto inwestować w edukację. To wręcz konieczność, jeśli chcemy skutecznie funkcjonować w realiach szybkiego postępu technicznego i technologicznego.

A czy tradycyjny model MBA wciąż odpowiada na potrzeby współczesnych menedżerów, czy wymaga już transformacji?

Nasze programy to przykład odpowiedzialnej szkoły biznesu, która stale dostosowuje ofertę do potrzeb dynamicznie zmieniającego się rynku. W Krakowskiej Szkole Biznesu szczególną uwagę poświęcamy studiom Executive MBA, skierowanym do kadry zarządzającej oraz programowi MBA in Healthcare, przygotowanemu dla menedżerów sektora ochrony zdrowia – zarówno tych już aktywnych zawodowo, jak i osób planujących rozwój w tej branży.

Programy są na bieżąco modyfikowane w oparciu o konsultacje z ekspertami biznesu w Polsce oraz z członkami Międzynarodowej Rady Krakowskiej Szkoły Biznesu. To pozwala nam skutecznie reagować na nowe trendy. Silną rolę odgrywają również nasi partnerzy. W programie Executive MBA współpracujemy ze szkołami biznesu z Francji i Portugalii – EM Normandie Business School oraz AESE Business School – co wzbogaca nasze zajęcia o perspektywę międzynarodową.

Obecnie finalizujemy rozmowy o partnerstwie z jednym z wiodących koncernów IT, obecnym również na polskim rynku – firmą, która dostarcza kluczową infrastrukturę wspierającą organizacje w erze AI, integrując rozwiązania z zakresu sieci, bezpieczeństwa i współpracy człowieka z technologią.

MBA to dziś dużo zajęć praktycznych

Czy partnerzy, z którymi współpracujecie, wnoszą przede wszystkim wiedzę praktyczną? Jak wygląda proporcja między teorią a praktyką w waszych programach MBA?

W programach MBA kładziemy zdecydowany nacisk na praktykę i bezpośrednie powiązanie z biznesem. To właśnie dlatego tak dużą wagę przykładamy do doboru uczestników – skład grupy nigdy nie jest przypadkowy.

Zespół odpowiedzialny za rekrutację dba o to, by uczestnicy reprezentowali różne branże i organizacje. Dzięki temu studenci uczą się nie tylko od wykładowców i ekspertów z firm partnerskich, ale również od siebie nawzajem.

Rolą dyrektora programu jest takie ułożenie grupy, by każdy uczestnik mógł jak najwięcej zyskać z tego doświadczenia. W efekcie teoria stanowi jedynie niewielką część zajęć, a dominują praktyczne case studies, projekty i dyskusje oparte na wyzwaniach biznesowych. Ogromne znaczenie ma też networking i wymiana doświadczeń między menedżerami.

W przypadku Executive MBA są to zazwyczaj menedżerowie średniego i wyższego szczebla, którzy również współpracują ze sobą w ramach grupy. Natomiast w programie MBA in Healthcare uczestnicy pochodzą z różnych instytucji – zarówno publicznych, jak i prywatnych – takich jak szpitale, NFZ, urzędy wojewódzkie czy sanepid. Ta różnorodność pozwala wspólnie wypracowywać modele działania, które najlepiej odpowiadają realiom współczesnego rynku i systemu ochrony zdrowia.

Na zdjęciu dr hab. Marcin Jędrzejczyk, prof. UEK i dyrektor KSB UEK
Na zdjęciu dr hab. Marcin Jędrzejczyk, prof. UEK i dyrektor KSB UEK

Czy istnieją jakieś popularne mity dotyczące studiów MBA, z którymi często się Pan spotyka?

Odniosę się do historii, którą wielu z nas pamięta – do uczelni, która niestety zapisała się negatywnie w historii studiów MBA w Polsce. Oferowała ona programy trwające bardzo krótko, a dyplom można było uzyskać bez większego wysiłku. To faktycznie spowodowało chwilowy kryzys zaufania do MBA i obniżenie prestiżu tych studiów. Na szczęście sytuacja szybko się zmieniła. Wiele osób uświadomiło sobie wtedy, że w MBA nie chodzi o sam dyplom, ale o jakość programu, wykładowców i rzeczywiste kompetencje, jakie można zdobyć.

Często słyszę opinię, że studia MBA straciły na znaczeniu, ale to nieprawda. Ich prestiż wciąż pozostaje bardzo wysoki. Wystarczy spojrzeć na niezależne rankingi, takie jak ranking „Perspektyw”, w którym nasz program znajduje się w pierwszej dziesiątce w Polsce. Potwierdzeniem jakości są także międzynarodowe akredytacje, które świadczą o wysokim poziomie kształcenia.

Innym mitem jest przekonanie, że MBA to studia magisterskie. W rzeczywistości to programy podyplomowe, skoncentrowane na praktyce i rozwoju kompetencji menedżerskich. W naszych grupach często znajdują się osoby z dużym doświadczeniem, w tym profesorowie akademiccy, którzy chcą poszerzyć swoje umiejętności w zakresie zarządzania, pracy zespołowej czy wykorzystania nowych technologii w codziennej praktyce.

Dlatego podkreślam – MBA to nie kolejny dyplom akademicki, lecz praktyczne, prestiżowe studia, które rozwijają kompetencje menedżerskie i są wysoko cenione przez pracodawców oraz środowisko biznesowe.

Sztuczna inteligencja vs menedżerowie

Czy Pana zdaniem sztuczna inteligencja może zastąpić część tradycyjnych kompetencji menedżerskich, np. w obszarze analizy danych czy podejmowania decyzji strategicznych? Czy uważa Pan, że pewne umiejętności warto będzie w przyszłości oddać AI, ponieważ poradzi sobie z nimi lepiej, przetwarzając i analizując znacznie większe ilości informacji?

Sztuczna inteligencja z pewnością stanie się niezwykle cennym narzędziem wspierającym proces podejmowania decyzji. Trzeba jednak pamiętać, że od lat coraz większy nacisk w zarządzaniu kładzie się na aspekt behawioralny, którego AI nigdy nie zastąpi. Dlatego kształcenie menedżerów, również na studiach MBA, musi ewoluować — nie po to, by zastąpić ludzkie kompetencje, ale by je wzmocnić i dostosować do nowych realiów.

AI może znacząco ułatwić zarządzanie, szczególnie w obszarze analizy danych, która dla wielu menedżerów wciąż bywa trudna i nieintuicyjna. Menedżer nie musi być jednak analitykiem czy księgowym, ale powinien umieć korzystać z narzędzi, które pomagają mu szybciej i trafniej podejmować decyzje. Dlatego ważne stanie się odpowiednie przygotowanie liderów do pracy z technologiami opartymi na sztucznej inteligencji. Ci, którzy nie nauczą się ich wykorzystywać, po prostu zostaną w tyle.

Jakie Pana zdaniem kompetencje przywódcze i menedżerskie będą najważniejsze w erze sztucznej inteligencji oraz w czasie obecnej niepewności gospodarczej?

Niepewność gospodarcza rzeczywiście rośnie, co wynika w dużej mierze z czynników makroekonomicznych. W takiej sytuacji ważną rolę odgrywa komunikacja. Niezależnie od tego, jak bardzo rozwijają się nowe technologie, podstawowym zadaniem menedżera pozostaje umiejętne przekazywanie informacji, konsultowanie decyzji z zespołem i uzasadnianie swoich działań. Scentralizowany model zarządzania należy już do przeszłości.

Coraz większe znaczenie ma przywództwo oparte na odpowiedzialności i zaufaniu, w którym decyzje są akceptowane i rozumiane przez pracowników. To szczególnie ważne dziś, gdy menedżerowie muszą współpracować z różnymi zespołami i korzystać ze wsparcia sztucznej inteligencji w procesie decyzyjnym.

Dlatego programy studiów menedżerskich muszą stale się zmieniać i dostosowywać do nowych wymagań. Pomagają w tym partnerzy z branży technologicznej, którzy wnoszą wiedzę i doświadczenie, uświadamiając uczestnikom, jak skutecznie wykorzystywać narzędzia AI w praktyce. Wierzę, że przyspieszenie zmian gospodarczych, technicznych i technologicznych przyczyni się do rozwoju nowego pokolenia menedżerów — bardziej świadomych, otwartych na współpracę i profesjonalnie przygotowanych do wyzwań przyszłości.

Można więc powiedzieć, że AI nie oznacza eliminacji znaczenia studiów MBA.

Powiem szczerze, że sam długo nie korzystałem z narzędzi opartych na sztucznej inteligencji. Nauczyłem się ich używać dopiero dzięki swojej córce. Wiem, że może to zabrzmieć zabawnie, ale po czterdziestce często mamy pewien dystans do nowych technologii. Tym bardziej pozytywnie zaskoczyło mnie, jak bardzo AI może wspierać pracę – nie tylko menedżera, ale też osoby zajmującej się edukacją wyższą. To doświadczenie uświadomiło mi, jak wiele możliwości daje to narzędzie, jeśli korzysta się z niego odpowiedzialnie i mądrze.

Dzięki temu zobaczyłem też, jak AI może pomóc w prowadzeniu zajęć ze studentami zarówno na studiach MBA, jak i innych kierunkach. To świetny przykład na to, że nawet osoby sceptyczne, tak jak ja kiedyś, mogą przekonać się do tej technologii i dostrzec jej korzyści.

Jestem przekonany, że menedżerowie przyszłości będą naturalnie korzystać z AI i innych nowoczesnych narzędzi, które odciążą ich w codziennej, żmudnej pracy, pozwalając skupić się na tym, co naprawdę ważne.

Rewolucja przemysłowa w XIX wieku pokazała, że maszyn nie trzeba się bać, lecz umiejętnie z nich korzystać, dostosowując do nich systemy rachunkowości i zarządzania. Dziś stoimy u progu kolejnej, tym razem technologicznej rewolucji, która według mnie pozwoli nam wykonać kolejny wielki krok w przyszłość. Najbliższe lata będą wymagające, ale też pełne szans. AI nie zastąpi liderów – pomoże im podejmować mądrzejsze decyzje. Przyszłość MBA to nie tylko nauka o zarządzaniu, ale przede wszystkim o odpowiedzialnym przywództwie.

Programy MBA z Polski konkurują z ofertą międzynarodowych uczelni. Czy zdarza się, że potencjalni kandydaci rezygnują z udziału w programie, argumentując to tym, że za podobną cenę mogą skorzystać z oferty zagranicznej, którą uznają za bardziej atrakcyjną?

To kwestia pewnej specyfiki programów MBA. Nasze studia mają formę klasycznych, stacjonarnych zajęć, a nie programów online, a to naturalnie ogranicza mobilność uczestników. Nie jest to jednak wyłącznie nasz model – podobnie funkcjonują również nasze szkoły partnerskie, takie jak EM Normandie Business School czy Clark University. W wielu przypadkach stawia się na umiędzynarodowienie programów, ale konieczność osobistego uczestnictwa w zajęciach sprawia, że mają one charakter bardziej regionalny.

To ogranicza bezpośrednią konkurencję międzynarodową, natomiast pozwala nam rywalizować w innych obszarach, zwłaszcza ceną. Biorąc pod uwagę siłę nabywczą pieniądza, profesjonalny program MBA w Krakowie jest relatywnie tańszy niż podobne studia w Europie Zachodniej, przy zachowaniu równie wysokiego poziomu merytorycznego.

Atutem jest też samo miejsce — Kraków, z jego bogatym zapleczem kulturalnym i rozrywkowym, sprzyja integracji uczestników także poza murami uczelni. Dlatego, mimo że nasze programy są stacjonarne i mniej dostępne dla osób z dalszych regionów, nadal skutecznie konkurujemy w skali międzynarodowej. Mamy wysoką jakość, atrakcyjną cenę i unikalne doświadczenie studiowania.

Czego brakuje menedżerom w Polsce

Jakie są według Pana największe braki kompetencyjne wśród menedżerów w Polsce?

To bardzo trudne pytanie, bo łatwo tu o uogólnienia, ale odpowiem z pełną odpowiedzialnością. Nie chciałbym wskazywać konkretnych braków u menedżerów, natomiast mogę odnieść się do tego, co sami uczestnicy naszych programów MBA mówią po ukończeniu studiów.

Kiedy prosimy ich o ocenę, najczęściej podkreślają, że najbardziej rozwinęli kompetencje miękkie – zwłaszcza w zakresie współpracy z zespołem, komunikacji i budowania relacji.

REDAKCJA POLECA

Poznaj programy MBA Krakowskiej Szkoły Biznesu UEK

Krakowska Szkoła Biznesu UEK od ponad 30 lat kształci liderów biznesu i sektora ochrony zdrowia, oferując jedne z najbardziej cenionych programów MBA w Polsce. Nasze kierunki łączą najwyższe międzynarodowe standardy, praktyczne podejście do zarządzania oraz silną społeczność alumni.

Executive MBA to prestiżowy, w pełni anglojęzyczny program dla doświadczonych menedżerów, posiadający akredytację EFMD – jedną z najważniejszych w świecie edukacji menedżerskiej. Realizowany we współpracy z topowymi europejskimi szkołami biznesu (EM Normandie, AESE Business School), oferuje intensywny networking, indywidualny coaching oraz strategiczne przygotowanie do pełnienia ról na najwyższym szczeblu zarządzania.

MBA in Healthcare to czterosemestralny program dedykowany obecnym i przyszłym liderom sektora ochrony zdrowia. Łączy wiedzę menedżerską z praktycznymi aspektami zarządzania podmiotami leczniczymi – od finansów i prawa po jakość, technologie medyczne i kompetencje osobiste. Uczestnicy korzystają z bogatego doświadczenia KSB UEK oraz angażują się w inicjatywy społeczne, m.in. aukcje charytatywne podczas Międzynarodowego Kongresu MBA.

Wybierając KSB UEK, dołączasz do aktywnej społeczności profesjonalistów, która wspiera rozwój kariery, inspiruje i tworzy trwałe relacje w świecie biznesu i ochrony zdrowia.

To pokazuje, że właśnie te obszary były wcześniej największym wyzwaniem. Widać to również w naszych mediach społecznościowych, gdzie publikujemy krótkie wypowiedzi absolwentów mówiących o tym, co dały im studia. Najczęściej wskazują, że największą wartością była poprawa umiejętności zarządzania zespołem, lepsza komunikacja i większa pewność w podejmowaniu decyzji.

Wielu menedżerów przyznaje też, że studia pomogły im w rozwinięciu asertywności — w rozumieniu umiejętności stawiania granic i podejmowania trudnych decyzji w sposób zrozumiały dla zespołu. To niezwykle ważna cecha, bo pozwala zachować równowagę między skutecznością a empatią w zarządzaniu. Dlatego powiedziałbym przewrotnie, że jeśli czegoś menedżerom często brakowało, to właśnie tych miękkich kompetencji, które po studiach stają się ich największym atutem.

Nierzadko spotykam się z opinią, że menedżerowie obawiają się zbytniego zbliżenia z pracownikami –chodzi o wchodzenie w zbyt koleżeńskie relacje. W takiej sytuacji, gdy trzeba podjąć trudną decyzję, np. odmówić lub przeprowadzić zwolnienie, pojawia się problem. Jak Pan uważa, czy warto zachowywać pewien dystans między menedżerem a pracownikami, czy raczej podążać za współczesnym trendem partnerskich relacji, w których wszyscy traktują się po koleżeńsku – nawet jeśli czasem trzeba podjąć niepopularną decyzję?

To rzeczywiście trudny temat. Z jednej strony dobra komunikacja i zrozumienie w zespole są podstawą skutecznego zarządzania, ale wszystko zaczyna się od odpowiedzialnego zbudowania samego zespołu. Jeśli jest on właściwie dobrany, a jego członkowie rozumieją wspólne cele i sposób ich realizacji, kwestie formalnych relacji między menedżerem a pracownikami schodzą na dalszy plan.

Uważam, że podstawowym zadaniem menedżera jest uświadomienie zespołowi, do czego dążymy i jak chcemy to osiągnąć. To, czy menedżer zwraca się do pracowników po imieniu, czy bardziej oficjalnie, ma wtedy mniejsze znaczenie. Sam jestem zwolennikiem partycypacyjnego stylu zarządzania, który opiera się na współpracy i wzajemnym szacunku, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku i jasno określonych granic. Skrajności w żadną stronę nie są dobre — zbyt duży dystans utrudnia komunikację, a nadmierna bliskość może prowadzić do problemów decyzyjnych.

Dlatego najważniejsze jest odpowiedzialne budowanie zespołu od samego początku. Jeśli ludzie rozumieją swoją rolę i ufają liderowi, wtedy również trudne decyzje, nawet te niepopularne, są odbierane z większym zrozumieniem.

A czy z Pana perspektywy menedżerowie w Polsce mają trudność z komunikowaniem wizji i długoterminowej strategii zespołowi? I czy podczas studiów MBA uczą się oni, jak skutecznie przedstawić plan działania na przykład na dwa lata do przodu, i jak zmotywować zespół, by rzeczywiście za tym celem podążał?

Zdecydowanie tak. To bardzo ważny element planowania strategicznego i zarządzania zespołem. Obecna sytuacja gospodarcza, wynikająca ze zmieniających się warunków ekonomicznych i geopolitycznych, wymusza na organizacjach konieczność optymalizacji i stawiania mocnych, długoterminowych założeń. Dlatego tak istotne jest, aby menedżer potrafił jasno zakomunikować wizję i kierunek rozwoju na najbliższe dwa do pięciu lat, by cały zespół rozumiał, dokąd zmierza firma.

Ważne jest również, by pracownicy byli świadomi wyzwań, z jakimi boryka się organizacja i potrafili utożsamić się z jej celami. Tylko wtedy mogą w pełni zaangażować się we wspólny wysiłek, wiedząc, że ich praca ma wpływ na sukces firmy. Widzimy dziś, że w wielu branżach, w tym w IT i outsourcingu – zwłaszcza w Krakowie – dochodzi do zwolnień i restrukturyzacji. To pokazuje, jak istotna jest rola menedżera w komunikowaniu zmian, nawet tych trudnych i niepopularnych.

Dlatego kompetencje związane z umiejętnym przekazywaniem informacji, budowaniem zrozumienia i utrzymywaniem zaangażowania zespołu są niezbędne w dzisiejszym zarządzaniu. I właśnie te umiejętności są konsekwentnie rozwijane w programach MBA.

Warsztaty mocną stroną MBA

Czy mógłby Pan podać przykład, jak wyglądają takie zajęcia w praktyce? Czy studenci pracują na konkretnych case studies, rozwiązują rzeczywiste problemy biznesowe albo przygotowują projekty, które później są oceniane przez ekspertów?

Oczywiście. Podczas zajęć prowadzimy warsztaty typu case study, nie tylko z zakresu zarządzania strategicznego, ale także komunikacji i tzw. odpowiedzialnego przywództwa. Uczestnicy dzieleni są na grupy i otrzymują konkretną sytuację zadaniową, w której muszą podjąć decyzję i zakomunikować konieczne zmiany. Następnie pozostałe grupy oceniają sposób przekazania informacji – czy komunikat był zrozumiały, przekonujący i czy pozwalał zaakceptować proponowane rozwiązania.

Tego typu zajęcia pozwalają nie tylko przećwiczyć reakcję na trudne sytuacje decyzyjne, ale także uczą, jak skutecznie komunikować się w zespole. To właśnie w trakcie warsztatów, poprzez pracę w grupach, uczestnicy najskuteczniej rozwijają swoje umiejętności menedżerskie i uczą się podejmowania decyzji w warunkach zbliżonych do faktycznych wyzwań biznesowych.

Ostatnie pytanie dotyczy przyszłości. Jak, Pana zdaniem, programy MBA będą się zmieniać? Co stanie się ważniejsze, a jakie elementy mogą stracić na znaczeniu?

Studia MBA od lat cieszą się wysoką renomą i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Przyszłość tych programów będzie jednak wymagała ciągłej ewolucji. Ogromne znaczenie zyskają trzy obszary: przywództwo, nowe technologie oraz kompetencje miękkie. Programy MBA muszą być stale modyfikowane, aby odpowiadały na potrzeby dynamicznie zmieniającego się rynku i rzeczywistości biznesowej.

Najbliższe lata będą z pewnością wymagające, bo rozwój technologii coraz silniej wpływa na procesy decyzyjne i sposób zarządzania. Z drugiej jednak strony to ogromna szansa dla edukacji menedżerskiej. Każda zmiana rynkowa tworzy potrzebę dalszego kształcenia, więc w pewnym sensie mamy do czynienia z samonapędzającym się mechanizmem. Dla szkół biznesu to możliwość budowania przewagi konkurencyjnej — pod warunkiem, że będą elastycznie dostosowywać programy do nowych realiów.

Trudno dziś przewidywać, jak będzie wyglądał świat za więcej niż pięć lat, bo tempo zmian jest naprawdę zaskakujące. Naszym zadaniem jako uczelni jest jednak nadążać za tym tempem i przygotowywać menedżerów do funkcjonowania w środowisku pełnym niepewności. Dlatego zachęcam nie tylko do studiów MBA, ale także do krótszych form rozwoju — kursów, szkoleń i studiów podyplomowych, które skupiają się na konkretnych wyzwaniach, takich jak wykorzystanie nowoczesnych technologii w zarządzaniu. To właśnie w tym kierunku zmierza przyszłość, a rola szkół biznesu będzie w niej kluczowa.

— Rozmawiał Grzegorz Kubera

REKLAMA