Sztuczna inteligencja odmienia pracę w biurze

Sztuczna inteligencja odmienia pracę w biurze / Fot. OpenAI Sztuczna inteligencja odmienia pracę w biurze / Fot. OpenAI
Sztuczna inteligencja odmienia pracę w biurze / Fot. OpenAI

Jeszcze niedawno to metawersum miało być „następną wielką rzeczą”. Firmy mianowały dyrektorów ds. metawersum, konsultanci liczyli biliony potencjalnej wartości, a anegdoty o ambasadach w wirtualnych światach robiły medialne wrażenie. Dziś prawdziwą, codzienną zmianę w biurach przynosi jednak generatywna sztuczna inteligencja. Nie musi spełnić wszystkich rozbuchanych obietnic, by realnie przestawiać sposób pracy. Robi to już teraz.

Najpierw liczby. Te pokazują, że adopcja dzieje się oddolnie. Pracownicy na własną rękę testują narzędzia, często po cichu, niepewni, czy dostaną za to pochwałę, czy zastąpi ich automat.

Skala zjawiska przestała być domysłem. W nowym badaniu NBER zespół OpenAI z udziałem Davida Deminga z Harvardu prześledził, jak ludzie używają ChatGPT do zadań zawodowych. Średnia dzienna liczba wiadomości związanych z pracą skoczyła z 213 milionów w czerwcu 2024 r. do 716 milionów rok później. To już nie margines, lecz nowa rutyna.

REKLAMA

Zmienia się także charakter interakcji

Indeks Anthropic Economic Index, przygotowany przez zespół stojący za Claude’em, rozróżnia dwa tryby: „automatyzację”, gdy użytkownik po prostu zleca modelowi wykonanie zadania, oraz „augmentację”, gdy pracuje z nim dialogowo, iteracyjnie dopracowując efekt.

Po raz pierwszy od uruchomienia indeksu przewagę uzyskała automatyzacja. To cicha rewolucja. Coraz więcej drobnych czynności — od pisania podsumowań po wstępne analizy — faktycznie delegujemy algorytmom.

Widać to i słychać w biurze. AI stała się tłem niemal każdej rozmowy o pracy. Pytanie „Jak ty tego używasz?” nie wymaga dopowiedzenia, co oznacza „tego”. Spotkania kończą się pół-żartem, pół-serio: „chyba nadal mam etat…”, a w powietrzu wisi troska o to, co czeka kolejne pokolenie.

Zmienia się też język. Do firmowego żargonu weszły zwroty z laboratoriów machine learning: „alignment”, „niedeterminizm”, „agentowość”. Jeszcze wczoraj magią był RAG, dziś wtajemniczeni przerzucają się skrótem MCP. Na marginesie toczy się własna popkultura: „słuchałeś nowego Dwarkesha?” to równie biurowe jak kiedyś „widziałeś najnowszego TED-a?”.

Czytaj też: 5 sposobów, w jaki ChatGPT pomoże ci skalować dobrze płatną pracę

Normą stała się maszynowa rejestracja pracy

Spotkania są transkrybowane i skracane automatycznie, więc zwykła dyskusja przeszła do „zapisu historycznego”. W wielu firmach korzystanie z AI staje się jednym z kryteriów oceny efektywności, a menedżerowie patrzą na pulpitach na wskaźniki adopcji, zachęcając zespoły do eksperymentowania.

To jednocześnie dodaje skrzydeł i budzi niepokój. Co, jeśli kolejne automatyzowane zadanie okaże się dokładnie tym, w którym czuję się najmocniejszy?

Zacierają się też dawne pewniki. Wywiad rekrutacyjny online przestaje być prostą rozmową „kamera–kamera”. Jonathan Black, szef biura karier na Uniwersytecie Oksfordzkim, przytacza historię kandydata, który poprosił rekrutera o powtórzenie pytania, bo „komputer nie dosłyszał”. To lapsus zdradzający obecność podpowiadacza. Żeby wychwycić sprytniejsze praktyki, platformy online coraz częściej śledzą przełączanie kart czy czas reakcji osoby. Zdalne kompetencje techniczne nagle oznaczają też kompetencje etyczne.

Najczęstsze zastosowanie ChatGPT w pracy dotyczy pisania. To szybko widać w skrzynkach i dokumentach: mniej błędów gramatycznych, ale też więcej potencjalnych przekłamań faktów, jeśli czujność śpi.

Zwiększa się udział treści poprawnych, lecz beznamiętnych. Służbowy styl od lat bywał sterylny, przypominał komunikaty linii lotniczych czy meldunki call center, ale dziś „chlorowanie” języka stało się powszechne. Teksty wyglądają schludnie, różnią się jednak coraz mniej. Ryzyko przesadnej nudy i braku emocji rośnie, jeśli wewnętrzna kultura firmy nie wymusza własnego tonu i precyzyjnego sprawdzania danych.

Sprawdź też: Modelki Vogue’a stworzone przez AI wywołują furię czytelników i panikę w branży

Czy to już przełom?

Zmieniamy sposób, w jaki delegujemy zadania, dokumentujemy pracę i rozmawiamy o przyszłości. Skala adopcji nie pozostawia wątpliwości, ale to dopiero pierwszy akt.

W kolejnych będą się rozstrzygać kwestie jakości, odpowiedzialności i różnic konkurencyjnych. Czyli kto uczyni z AI realnego współpracownika, a kto jedynie tanią protezę.

Pewne jest jedno: metawersum tym nie było. AI już zmieniła biuro — i będzie je zmieniać dalej, nawet jeśli bez fajerwerków i wielkich ogłoszeń, za to z tysiącem codziennych, praktycznych mikrodecyzji.

REKLAMA