Umiejętności AI są w tym roku ważniejsze niż dyplom? Jest odpowiedź

Umiejętności AI ważniejsze niż dyplom? / Fot. Jackie Niam, Shutterstock Umiejętności AI ważniejsze niż dyplom? / Fot. Jackie Niam, Shutterstock
Umiejętności AI ważniejsze niż dyplom? / Fot. Jackie Niam, Shutterstock

Jeszcze kilka lat temu dyplom z renomowanej uczelni był dla wielu kandydatów główną przepustką do kariery. Rok 2025 przynosi jednak zwrot: firmy coraz częściej rekrutują na podstawie realnych umiejętności, a zwłaszcza biegłości w narzędziach sztucznej inteligencji.

Z przytoczonego badania Nexford University wśród ponad tysiąca specjalistów i menedżerów wynika, że prawie co piąty szef zatrudniający uważa dziś „biegłość w AI” za ważniejszą niż dyplom z topowej uczelni. Dla ponad jednej czwartej ankietowanych (26%) jest to już wręcz wymóg bazowy, a 35% aktywnie szuka w CV śladów nauki lub doświadczenia z AI. Co więcej, około 22% stawia biegłość w AI na równi z kompetencjami komunikacyjnymi, a czasem nawet wyżej.

Zmiana nie ogranicza się do pojedynczych firm. TestGorilla odnotowuje, że ponad połowa pracodawców (53%) zrezygnowała z wymogu posiadania dyplomu — jeszcze rok wcześniej było to 30%. W USA odsetek organizacji skłonnych porzucać dyplomy jest jeszcze wyższy i sięga 57%. Dodatkowo, jak donosi „The Telegraph”, pracodawcy „zdejmują papierowy sufit”, czyli świadomie rezygnują z filtrowania kandydatów na podstawie formalnego wykształcenia w wielu rolach.

REKLAMA

W Wielkiej Brytanii popyt na stanowiska związane z AI wzrósł o 21%, przy jednoczesnym spadku wymogów dyplomu o 15%, i to nawet w rolach stricte AI. Na tym tle widać strukturalny trend: liczą się konkretne, demonstracyjne umiejętności, a nie sama metryka prestiżu.

Sprawdź też: Nie ma tylko jednej bańki AI — są aż trzy. Firmy powinny mieć się na baczności

Dlaczego to się dzieje właśnie teraz?

Po pierwsze, nastąpiło potężne niedopasowanie talentów i przyspieszenie wdrożeń generatywnej AI. Według badania AWS z 2024 roku dziewięciu na dziesięciu pracodawców spodziewa się wykorzystania GenAI (generatywna sztuczna inteligencja, np. ChatGPT) w ciągu najbliższych pięciu lat. Biegłość w AI może podnieść pensję nawet o 47%, a 73% firm uznaje rekrutację talentów AI za priorytet. Jednocześnie trzy czwarte nie potrafi znaleźć ludzi z odpowiednimi kompetencjami.

Po drugie, firmy przestawiają się z modelu „lat doświadczenia” na model „impactu”. Microsoft Work Trend Index 2024 pokazuje, że menedżerowie wolą zatrudnić kogoś z właściwymi umiejętnościami niż kogoś z dłuższym stażem, a część z nich, rozczarowana luką w tzw. power skills u świeżych absolwentów, wolałaby w niektórych zadaniach wesprzeć się agentami AI niż juniorami bez praktyki.

Czy to oznacza, że dyplom traci sens? Nie — ale traci monopol. Studia nadal potrafią budować sieć kontaktów i mentoring, dają dostęp do metodologii badawczych, bywają trampoliną do podwyżek, a w zawodach silnie regulowanych — jak medycyna — są niezbędne. Problem polega na tym, że sam dyplom coraz rzadziej wystarcza jako waluta na rynku pracy.

Pracodawców interesuje, czy umiesz dobrać i połączyć modele, zautomatyzować przepływ pracy, zbudować prompt, który realnie skróci czas zadania o połowę. I czy potrafisz to udowodnić projektami lub wynikami.

To zyskuje znaczenie

W praktyce rośnie więc wartość dwóch osi: umiejętności technicznych związanych z AI oraz ogólnych kompetencji, które pozwalają przekuć technologię w efekt biznesowy.

Biegłość w narzędziach nie polega tylko na uruchomieniu chatbota. Liczy się zdolność projektowania przepływów pracy, krytyczna ocena wyników modeli, umiejętność łączenia kontekstu branżowego z technicznym i nawyk dokumentowania rezultatów. Równolegle rośnie znaczenie komunikacji, rozumienia procesu decyzyjnego w firmie i etyki wykorzystania danych. To połączenie sprawia, że kandydat nie jest tylko operatorem narzędzia, lecz multiplikatorem produktywności całego zespołu.

Jeśli zastanawiasz się, co zrobić tu i teraz, punkt startu jest prosty: zacznij traktować AI jak język roboczy, a nie ciekawostkę. Kursy, mikrocertyfikaty i bootcampy — w tym darmowe ścieżki na platformach typu Kaggle, Codecademy, Microsoft Learn czy IBM SkillsBuild — pomagają ułożyć fundament. W codziennej pracy testuj różne narzędzia i przepływy, porównuj efekty, licz oszczędności czasu i jakości. Przenoś to do portfolio, opisując krótkimi, policzalnymi studium przypadków.

Jeśli masz w sobie żyłkę przedsiębiorcy, rozważ doradztwo jako freelancer, tworzenie produktów lub usług opartych na AI albo dodatkowy strumień przychodu z automatyzacją w roli głównej. W CV i na profilu zawodowym wyraźnie eksponuj „biegłość w AI”, opisując konkretne zastosowania, a nie ogólne deklaracje.

Pracodawcy już widzą różnicę

Dla pracodawców wnioski są równie klarowne. Szybsze zamykanie luk kompetencyjnych wymaga otwarcia się na kandydatów bez tradycyjnych dyplomów, ale z potwierdzoną biegłością. Wewnętrzne akademie i programy reskillingu, połączone z jasnymi kryteriami oceny projektów AI, będą skuteczniejsze niż polowanie na rzadkie tytuły w CV.

Zatrudnianie „pod umiejętności” i promowanie pracowników, którzy tworzą realny efekt z pomocą AI, skraca czas wdrożenia technologii i wzmacnia kulturę ciągłego uczenia się.

Co zatem ważniejsze w 2025 roku — AI czy dyplom? To źle postawione pytanie. Wartością nadrzędną jest zdolność dostarczania efektów w świecie, w którym AI staje się standardem pracy. Dyplom może być świetnym wehikułem, ale nie jedyną drogą. Biegłość w AI jest coraz częściej biletem wstępu i mnożnikiem wartości — a tam, gdzie wymagany jest dyplom, staje się przewagą, która przyspiesza karierę.

Najlepszą strategią jest więc hybryda: świadomie pielęgnowany zestaw kompetencji AI, udokumentowany praktyką i osadzony w solidnym, choć nie zawsze formalnym, fundamencie wiedzy. Rynek właśnie tego oczekuje — i właśnie to dziś nagradza.

Czytaj też: Gen AI w 2025 r. Jak naprawdę korzystamy z modeli językowych w pracy

REKLAMA