Grunty rolne na blockchainie? Tokenizacja zmienia debatę o ziemi

Grunty rolne na blockchainie? Tokenizacja zmienia debatę o ziemi Grunty rolne na blockchainie? Tokenizacja zmienia debatę o ziemi

Tokenizacja przez lata kojarzyła się głównie z kryptoaktywami i eksperymentami w świecie finansów. Dziś w tę debatę wchodzi jedno z najbardziej tradycyjnych aktywów – ziemia rolna. Jeśli wizje największych graczy z Wall Street się ziszczą, sposób inwestowania w grunty może za kilka lat wyglądać zupełnie inaczej niż dzisiaj.

Ziemia rolna to od dekad synonim bezpieczeństwa i długiego horyzontu inwestycyjnego. Jednocześnie jest to jedna z najbardziej sztywnych i niepłynnych klas aktywów. Struktury własności są skomplikowane, transakcje ciągną się miesiącami, a dostęp do rynku jest w praktyce zarezerwowany dla dużych instytucji, funduszy albo rolników gospodarujących na miejscu.

Od kilku miesięcy coraz częściej pojawia się jednak pytanie: co, jeśli grunty rolne da się „przełożyć” na język cyfrowych tokenów? Najwięksi zarządzający aktywami, od BlackRock po WisdomTree, przyspieszyli swoje pilotaże związane z tokenizacją realnych aktywów.

Do tej pory mówiono głównie o nieruchomościach komercyjnych, funduszach czy prywatnym długu. Teraz do gry wchodzi rolnictwo.

Czym właściwie jest tokenizacja ziemi rolnej

Tokenizacja w najprostszym ujęciu polega na tym, że prawa własności do aktywa – na przykład do gospodarstwa rolnego albo udziału w nim – są reprezentowane przez cyfrowe jednostki zapisane na blockchainie. Taki token może odpowiadać ułamkowi działki, pakietowi udziałów w portfelu gruntów albo określonemu „koszykowi” aktywów rolnych.

W tradycyjnym modelu inwestor kupuje gospodarstwo lub jego część i czeka, aż uda się je sprzedać. W modelu tokenizowanym mógłby kupić cyfrowe jednostki powiązane z ziemią i odsprzedać je na rynku wtórnym, bez konieczności czekania na fizyczną transakcję sprzedaży całego gospodarstwa.

Z aktywa typu „kup i trzymaj przez lata” ziemia mogłaby się stać klasą bardziej elastyczną – nadal długoterminową, ale z dużo łatwiejszym wejściem i wyjściem z inwestycji.

Od stablecoinów do portfeli opartych na ziemi

Do niedawna świat tokenów kojarzył się głównie ze stablecoinami powiązanymi z walutami fiducjarnymi, takimi jak dolar. Dziś coraz częściej pojawia się koncepcja cyfrowych tokenów zabezpieczonych realnymi, produktywnymi aktywami – między innymi gruntami rolnymi.

W takim scenariuszu wartość tokenu nie wynikałaby z kursu wymiany waluty, ale z wyników portfela ziemi rolnej: czynszów dzierżawnych, wzrostu wartości samej ziemi, być może także plonów. Prognozy rynkowe mówią o potencjale, by cały segment tokenizowanych aktywów osiągnął do 2030 roku skalę liczonych w bilionach dolarów. Na razie to wciąż projekcje, a nie rzeczywistość, ale fakt, że rolnictwo w ogóle pojawia się w tych scenariuszach, pokazuje, jak bardzo cyfrowe finanse wyszły poza wąsko pojęty świat krypto.

Czy grunty rolne staną się cyfrowym zabezpieczeniem kredytu

Rolnictwo od lat zmaga się z ograniczonym dostępem do kapitału, szczególnie w przypadku mniejszych gospodarstw. Tradycyjne formy zabezpieczenia kredytu bywają dla nich trudne do wykorzystania, a proces oceny ryzyka jest czasochłonny. Dlatego w debacie o tokenizacji pojawia się kolejny wątek: użycie tokenów opartych na ziemi rolnej jako zabezpieczenia finansowania.

W teorii token reprezentujący udział w gruncie mógłby zostać zastawiony w zamian za kredyt, a cały proces – od wyceny po ustanowienie zabezpieczenia – można by częściowo zautomatyzować i oprzeć na cyfrowych rejestrach. Na razie to przede wszystkim spekulacje i eksperymenty, ale rosnące zainteresowanie tym tematem pokazuje, że rynki finansowe coraz uważniej patrzą na rolnictwo jako obszar, w którym cyfrowa infrastruktura może realnie odblokować dostęp do kapitału.

Technologia na polu. Gdy dane spotykają się z finansami

Rewolucja cyfrowa w rolnictwie już trwa. Precyzyjne nawadnianie, czujniki monitorujące glebę, analityka danych z dronów i satelitów – to technologie, które pozwalają lepiej zarządzać gospodarstwem, optymalizować zużycie wody, nawozów i energii oraz ograniczać ryzyko.

Jeżeli dołożymy do tego warstwę finansową opartą na blockchainie, oba światy mogą zacząć się wzajemnie wzmacniać. Cyfrowe rejestry transakcji i własności mogą ułatwić spełnianie wymogów regulacyjnych i raportowanie. Rozwiązania zbliżone do tych, które znamy z łańcuchów dostaw żywności – jak inicjatywy w stylu Food Trust – mogą poprawiać śledzenie produktu od pola do stołu, budując zaufanie konsumentów i partnerów biznesowych.

Z kolei automatyczne narzędzia wyceny, oparte na danych z gospodarstwa, cenach transakcyjnych i wskaźnikach rynkowych, mogłyby zwiększyć przejrzystość rynku ziemi. Nowe platformy cyfrowe mogą bezpośrednio łączyć inwestorów i operatorów gospodarstw, redukując rolę pośredników i obniżając koszty.

Regulacje, zaufanie i twarda rzeczywistość ziemi

Brzmi obiecująco, ale lista wyzwań jest równie długa. Regulacje dotyczące tokenizowanych aktywów i cyfrowych tokenów zabezpieczonych realnymi portfelami dopiero się kształtują. W wielu jurysdykcjach nie ma jasności, jak traktować prawnie token reprezentujący nieruchomość: czy jest to papier wartościowy, udział w funduszu, czy jeszcze coś innego.

Nierozstrzygnięte pozostają także kwestie bezpieczeństwa inwestorów, standardów przechowywania cyfrowych aktywów, odpowiedzialności za ewentualne błędy w smart kontraktach czy spójnych standardów wyceny. Do tego dochodzi pytanie o to, jak powiązać cyfrowy zapis na blockchainie z państwowym rejestrem własności gruntów.

Najważniejsze jednak, że ziemia rolna nie jest instrumentem finansowym oderwanym od rzeczywistości. To żywy zasób, który wymaga długofalowego, odpowiedzialnego zarządzania: troski o glebę, wodę, bioróżnorodność, relacje z lokalną społecznością. Żaden kod i żadna platforma nie zastąpią kompetencji i zaangażowania rolników na miejscu. Tokenizacja może zmienić strukturę własności i sposób przepływu kapitału, ale nie może zredukować ziemi do czystej abstrakcji finansowej.

Sprawdź też: Polacy o kryptowalutach: inwestycja z rozsądku, a nie technologiczna fanaberia [BADANIE]

Od eksperymentów do nowego standardu – czy to w ogóle realne

Jeszcze kilka lat temu tokenizacja była domeną startupów z pogranicza krypto i fintechu. Dziś do stołu siadają globalne instytucje, które zarządzają bilionami dolarów aktywów. To ważny sygnał, że eksperymenty zaczynają wychodzić z niszy.

Nie oznacza to jednak, że za chwilę każdy hektar zostanie „wrzucony na blockchain”. Duża część obecnych projektów pozostanie zapewne pilotażami, niszowymi produktami dla wybranych inwestorów albo ciekawostką regulacyjną. Jednak sam fakt, że w tych pilotażach coraz częściej pojawia się rolnictwo, pokazuje szerszą zmianę: granica między światem fizycznych aktywów a cyfrową infrastrukturą finansową staje się coraz bardziej przepuszczalna.

Ostrożny optymizm zamiast technologicznej euforii

Tokenizacja gruntów rolnych nie jest magicznym rozwiązaniem wszystkich problemów sektora. Nie zastąpi klasycznych inwestorów, odpowiedzialnej polityki rolnej, rozsądnych regulacji ani wiedzy agronomicznej. Może jednak stać się ważnym uzupełnieniem – narzędziem, które poprawi przejrzystość rynku, ułatwi dostęp do kapitału, otworzy rolnictwo na nowych inwestorów i zwiększy płynność tej kluczowej dla bezpieczeństwa żywnościowego klasy aktywów.

Istotne będzie to, w jaki sposób zostanie wdrożona: czy priorytetem będzie krótkoterminowa spekulacja, czy długoterminowa wartość i ochrona zasobu, jakim jest ziemia. Jeżeli zwycięży to drugie podejście, tokenizacja może wzmocnić fundamenty inwestowania w grunty rolne, zamiast je podcinać.

Debata dopiero się rozkręca, ale jedno jest pewne: rolnictwo, jeden z najbardziej tradycyjnych sektorów gospodarki, zaczyna coraz mocniej wchodzić w dialog z cyfrowymi finansami. To moment, w którym warto uważnie słuchać zarówno technologów, jak i ludzi od lat pracujących z ziemią – bo przyszłość gruntów rolnych może rozstrzygać się dziś nie tylko na polach, ale także w kodzie smart kontraktów.

REKLAMA