Coraz częściej mówi się o zaskakującym zjawisku: młodzi z Pokolenia Z rezygnują z pracy biurowej na rzecz zajęć fizycznych. Zamiast kariery za komputerem, wybierają handel, logistykę, produkcję czy magazyny. Dlaczego? Wielu z nich wierzy, że prace fizyczne dają większą stabilność i są mniej narażone na automatyzację i sztuczną inteligencję.
Młode pokolenie na rynku pracy traktuje zawody blue-collar jako bezpieczną przystań w czasach, gdy AI wdziera się do kolejnych branż. Czy ten trend faktycznie ma miejsce? Dane sugerują, że tak. Według badania Resume Builder, aż 42% Gen Z jest już zatrudnionych (lub planuje karierę) w zawodach fachowych, a wśród nich sporo (37%) to osoby z wyższym wykształceniem.
Podobne sygnały płyną z Polski – ponad połowa (53%) młodych Polaków uważa pracę fizyczną za atrakcyjną opcję zawodową (w tym ok. 10% „zdecydowanie”, a ok. 43% „raczej” atrakcyjną). To zaskakująco wysoki odsetek w dobie, gdy wydawałoby się, że dominują aspiracje do karier w nowych technologiach.
Dlaczego młodzi wybierają pracę fizyczną?
Motywacje stojące za tą zmianą są zróżnicowane – od ekonomicznych po psychologiczne. Oto najczęściej wymieniane powody, potwierdzone badaniami:
Strach przed automatyzacją – wiele osób z Pokolenia Z obawia się, że sztuczna inteligencja wyeliminuje tradycyjne posady biurowe, zwłaszcza te entry-level. W USA ok. 25–28% młodych wprost wskazuje, że prace fizyczne są atrakcyjne, bo istnieje „mniejsze ryzyko, że zastąpi mnie AI”. Jak mówi Stacie Haller, ekspertka rynku pracy, młodzi widzą w zawodach fizycznych „praktyczną pracę trudną do automatyzacji”.
Stabilność i bezpieczeństwo zatrudnienia – po burzliwym okresie pandemii i fali zwolnień w niektórych sektorach, Gen Z ceni pewność pracy. Zawody fizyczne postrzegane są jako bardziej stabilne długoterminowo. Aż 30% badanych wskazało, że takie zawody oferują lepsze perspektywy na przyszłość niż korporacyjne posadki. W Polsce również 44% młodych docenia fakt, że prace fizyczne to takie, „na które jest popyt”, więc dają poczucie bezpieczeństwa.
Rozczarowanie rynkiem biurowym – nie bez znaczenia jest też sytuacja absolwentów. 19% młodych z dyplomem nie może znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie, a 16% przekonuje się, że zarobki w ich branży są zbyt niskie. Wielu ma poczucie zmarnowanego dyplomu – nic dziwnego, że wolą przebranżowić się na coś „konkretnego”. W Polsce ponad połowa respondentów uważa, że praca fizyczna gwarantuje szybki start kariery bez wymagania specjalistycznych kwalifikacji czy doświadczenia. Zamiast kolejnych staży czy bezpłatnych praktyk, można od razu zarabiać.
Lepsze wynagrodzenie (w niektórych zawodach) – wbrew stereotypom, część prac fizycznych oferuje konkurencyjne zarobki, zwłaszcza przy niedoborze fachowców. W USA mówi się nawet o „six figures” w pewnych specjalizacjach rzemieślniczych. W polskim badaniu połowa młodych wskazała „dobre wynagrodzenie” jako główny atut takiej pracy. Trzeba jednak zaznaczyć, że oczekiwania zetek są wysokie – kiepska płaca czy brak komfortu fizycznego szybko może je zniechęcić.
Psychika i styl życia – pokolenie Z inaczej definiuje karierę niż rodzice. Praca ma nie tylko dawać dochód, ale i pasję, rozwój, balans. Paradoksalnie, fizyczne zajęcia bywają dla nich atrakcyjne jako… cyfrowy detoks. 30% młodych Polaków przyznaje, że praca fizyczna to szansa odpocząć od ekranów i natłoku informacji – oderwać się od życia online i zrobić coś namacalnego. Wiele zetek wręcz woli pracować rękoma – w pewnej ankiecie 36% wybrało taką opcję zamiast biurka. Dodatkowo ceniony jest elastyczny czas pracy i większa autonomia, jaką dają niektóre fachy (np. możliwość założenia własnego biznesu w przyszłości).
Wszystkie te czynniki składają się na zmianę postaw. Młodzi coraz śmielej patrzą w stronę zawodów, które jeszcze niedawno uchodziły za mniej prestiżowe. Oczywiście, nie oznacza to, że cała generacja szturmuje technika i szkoły zawodowe – ale trend jest wyraźny, wspierany danymi z różnych krajów.
Czy obawy przed AI są uzasadnione?

Podstawowe pytanie brzmi: czy prace fizyczne faktycznie są bezpieczne od automatyzacji, a biurowe skazane na zagładę? Rzeczywistość jest bardziej złożona. Eksperci od rynku pracy podkreślają, że żadna praca nie jest całkowicie odporna na zmiany technologiczne, ale stopień zagrożenia różni się w zależności od charakteru zadań.
Z badań wynika, że najbardziej narażone na automatyzację są zajęcia rutynowe – zarówno fizyczne, jak i poznawcze. To oznacza, że powtarzalne czynności w fabryce i powtarzalna praca papierkowa w biurze mogą z czasem przejąć maszyny. Już dziś widzimy to w praktyce. Sektor produkcyjny i montażowy od lat wykorzystuje roboty, zastępując ludzi przy taśmie tam, gdzie liczy się precyzja i oszczędność.
Również w usługach pojawiają się kioski samoobsługowe, chatboty czy algorytmy analizujące dane. To wszystko eliminuje niektóre stanowiska administracyjne i asystenckie. Z drugiej strony są obszary relatywnie odporne na AI – przynajmniej na razie. Martin Ford, autor głośnej książki Rise of the Robots, wskazuje, że prace wymagające zręczności, koordynacji ręka-oko i elastyczności radzą sobie najlepiej. „Myślcie o wykwalifikowanych fachowcach, jak hydraulik czy elektryk” – mówi Ford. I dodaje: „te zajęcia są bezpieczne”. Podobnie zawody wymagające inteligencji emocjonalnej i kontaktu z ludźmi (np. pielęgniarki, terapeuci) trudno zastąpić algorytmem.
Robot kuchenny może zamieszać zupę, ale nie wykona empatycznej opieki nad pacjentem. Warto przytoczyć konkrety. Według raportu firmy SAIO (powiązanej z ING) do 2030 roku aż 30% obecnych zawodów może zostać zautomatyzowanych, a najbardziej zagrożone są posady związane z obsługą dokumentów, księgowością, wsparciem klienta i analizą danych. To w dużej mierze biurowe i powtarzalne czynności – czyli dokładnie te, od których Gen Z stara się uciec.
Z kolei rolnictwo, handel czy prace terenowe mają niższy potencjał automatyzacji (szacowany na 40–50%), choć oczywiście sama skala zatrudnienia w tych branżach sprawia, że liczbowo wiele etatów i tak może ubyć wraz z wprowadzeniem nowych technologii. Wielu młodych obawia się, że AI pozbawi ich pracy – i statystyki pokazują, że ta obawa jest powszechna.
Badanie General Assembly (USA/UK) wykazało, że ponad 60% pracowników Gen Z boi się utraty pracy na rzecz AI, a 62% wręcz uważa, że w ciągu nadchodzącej dekady ich stanowisko może zniknąć z powodu automatyzacji. Te lęki nie są czystą paranoją: rewolucja algorytmiczna już wpływa na rynek. W dużych firmach redukuje się część prostych obowiązków początkujących pracowników, przekazując je chatbotom i generatywnej AI.
Dla przykładu, w działach prawnych czy konsultingu część analiz czy researchu robi teraz AI, co spowalnia rekrutacje juniorskie. Nic dziwnego, że wejście na rynek po studiach stało się trudniejsze – w USA bezrobocie wśród świeżych absolwentów wzrosło do 5,8% (z 4,6% rok wcześniej).
Czy zatem ucieczka w prace „analogowe” to gwarancja spokoju? Niekoniecznie – automatyzacja też tam zagląda, choć często w innej formie. Magazyny wykorzystują roboty transportowe, ciężarówki zaczynają jeździć autonomicznie, a w budownictwie testuje się druk 3D czy zrobotyzowane ramiona do murarki. Jednak tempo tych zmian bywa wolniejsze niż w cyfrowym świecie biur. Zawody fizyczne często wymagają zdolności, których maszynom wciąż brak – kreatywnego myślenia na miejscu, dostosowania się do nieprzewidywalnych sytuacji, precyzyjnej manipulacji w zmiennym otoczeniu. Robot świetnie posortuje paczki w sortowni Amazona, ale daleko mu do wszechstronności człowieka na placu budowy czy hydraulika w starym budynku.
Obawy Gen Z przed AI są więc w pewnym stopniu uzasadnione, zwłaszcza jeśli myślimy o powtarzalnych pracach biurowych. Te role już teraz są przejmowane przez inteligentne narzędzia – i trend ten będzie postępować. Prace fizyczne faktycznie wydają się mniej narażone na szybkie zastąpienie. Wiele z nich może długo pozostać domeną ludzi. Ale to nie znaczy, że są całkowicie wolne od ryzyka.
Społeczne skutki i szerszy obraz dla Gen Z

Fenomen przechodzenia młodych do zawodów fizycznych ma też szerszy wymiar społeczny i ekonomiczny. Czy czeka nas renesans blue-collar i przewartościowanie rynku pracy? Być może częściowo tak. Już teraz pracodawcy z sektorów rzemieślniczych zacierają ręce, licząc na napływ młodej siły roboczej, która wypełni lukę pokoleniową.
Trzeba pamiętać, że wiele branż fizycznych od lat cierpi na niedobór wykwalifikowanych pracowników – młodzi wybierający taką drogę mogą tę lukę zmniejszyć. W efekcie możliwe jest podniesienie prestiżu i warunków pracy fizycznej: lepsze płace, inwestycje w szkolenia, nowoczesny sprzęt. To już się dzieje – innowacyjne technologie (Przemysł 4.0, roboty wspomagające pracowników) mogą uczynić pracę fizyczną mniej uciążliwą i bardziej atrakcyjną dla młodego pokolenia.
Z punktu widzenia psychologicznego Gen Z szuka autentyczności i namacalnych efektów swojej pracy. Po latach patrzenia, jak rodzice spędzają długie godziny nad Excelem, część z nich woli zmęczyć się fizycznie, ale widzieć konkretny rezultat na koniec dnia – wybudowany fragment domu, obsłużonych klientów w sklepie, wyleczone zwierzę, dostarczone paczki. Taka praca może dawać szybsze poczucie sensu niż odległe korporacyjne projekty. Nie bez znaczenia jest też wspomniany wcześniej aspekt zdrowia mentalnego i cyfrowego well-being – realny kontakt z ludźmi i światem offline bywa odtrutką na wszechobecną cyfryzację życia.
Wybory zawodowe Gen Z mogą wpłynąć na edukację i rynek szkoleniowy. Już odnotowuje się wzrost zainteresowania szkołami branżowymi i programami zawodowymi. W USA odsetek studentów college’ów dwuletnich wybierających kierunki techniczne wzrósł z ok. 15% w 2019 r. do ok. 20% obecnie.
W Polsce być może czeka nas podobny trend – co może oznaczać konieczność dostosowania systemu edukacji, większe inwestycje w szkolnictwo zawodowe, a dla firm – rozwijanie programów stażowych dla młodych. Z drugiej strony, spadek chętnych na klasyczne studia (zwłaszcza w obszarach łatwo automatyzowalnych jak np. administracja biurowa) mógłby skłonić uczelnie do modyfikacji programów nauczania pod kątem umiejętności przyszłości (np. praca z AI, kreatywne kompetencje, interdyscyplinarność).
Jak przygotować się na przyszłość?
Dla młodych pracowników najważniejsze jest, by nie kierować się wyłącznie strachem, lecz świadomie planować karierę. Eksperci radzą, żeby szukać dziedzin dających realną wartość dodaną – tam, gdzie człowiek będzie wciąż niezastąpiony lub gdzie technologie staną się narzędziem w naszych rękach, a nie konkurencją. Jeśli boisz się, że nie pokonasz robotów – dołącz do nich! – żartują czasem doradcy. Oznacza to tyle, co uczyć się współpracować z AI, rozwijać unikalne ludzkie zdolności (kreatywność, empatia, kompleksowe rozwiązywanie problemów) i być gotowym na ciągłe doskonalenie się.
Pokolenie Z już pokazuje, że potrafi elastycznie podchodzić do kariery. Jedni wybierają fizyczną pracę i cenią ją sobie, inni łączą kompetencje – np. młodzi mechanicy uczą się programować roboty, a początkujący rolnicy korzystają z dronów i aplikacji do monitorowania upraw. Ta hybrydowość może okazać się receptą na przyszłość: połączenie siły ludzkich rąk, umysłu i nowych technologii. Automatyzacja nie musi oznaczać masowego bezrobocia – może oznaczać zmianę charakteru pracy. Zamiast rutynowych czynności, pracownicy będą skupiać się na tym, co naprawdę wymaga człowieka. Jak przekonuje wielu ekonomistów, każda rewolucja technologiczna owszem likwiduje pewne zawody, ale jednocześnie tworzy nowe – choć nie zawsze od razu je dostrzegamy.
To jak z tą pracą dla Gen Z? Wnioski
Czy Generacja Z faktycznie ucieka przed AI na magazyn i budowę? W pewnym stopniu tak – dane z różnych krajów potwierdzają wzrost zainteresowania młodych pracą fizyczną, motywowany głównie pragnieniem stabilności i obawą przed robotyzacją biur.
Jednocześnie jednak ten trend to część szerszego obrazu: zmieniających się wartości (balans, autentyczność), warunków ekonomicznych (koszt edukacji, rynek pracy) i postępu technologicznego. Obawy przed AI są zrozumiałe i częściowo uzasadnione, zwłaszcza dla powtarzalnych zawodów umysłowych.
Ale nie można zapominać, że technologia nie musi być wrogiem. Tak jak pokolenie Z wychowało się ze smartfonem w dłoni, tak może oswoić AI i uczynić z niej sprzymierzeńca w pracy – niezależnie od tego, czy będzie to praca przy biurku, czy w terenie. Kluczem jest nastawienie na rozwój i odwaga, by podążać własną ścieżką (choćby mniej konwencjonalną), zamiast kurczowo trzymać się utartych schematów.
Rynek pracy przyszłości należy do tych, którzy potrafią się dostosować. Pokolenie Z już teraz udowadnia, że jest gotowe zmieniać zasady gry – nawet jeśli oznacza to zamianę wygodnego fotela biurowego na kombinezon i stalowe noski w butach. Czy to dobra strategia, pokaże czas.
Jedno jest pewne. Technologia wpłynie na nas wszystkich, ale kierunek własnej kariery wciąż możemy kształtować sami. Świadome, odważne wybory – poparte rzetelną wiedzą – będą najlepszą odpowiedzią na nadchodzące zmiany.
Czytaj też: